Polskie społeczeństwo ma coraz większe problemy ze spłatą długów. Z roku na rok liczba dłużników rośnie. Jednocześnie wzrasta wartość zadłużenia pojedynczego dłużnika. Już w 2013 roku, według badań przeprowadzonych przez serwis Bankier. pl, rekordzista winien był 101 milionów złotych. Co ciekawe, w tym samym roku liczba dłużników niepotrafiących poradzić sobie ze spłatą kredytu wzrosła o 170 tysięcy. Równocześnie w 2014 roku InfoDług opublikował wyniki badań, z których jasno wynika że łączna kwota wszystkich niespłaconych zobowiązań wyniosła nieco ponad 40 miliardów (!) złotych a liczba osób zadłużonych (klienci podwyższonego ryzyka) również wzrosła i wyniosła 2 338 833 osób (stan na kwiecień 2014).
Wyniki te są bardzo niepokojące. Z jednej strony mamy do czynienia z poprawą sytuacji gospodarczej w naszym kraju a z drugiej – ze wzrastającą liczbą dłużników. Faktycznie jest to sytuacja bardzo dziwna, jednak trzeba liczyć się z tym że wzrastające zadłużenie to nie tylko efekt braku pracy i niewielkich w porównaniu z Europą Zachodnią wynagrodzeń. To również masa innych czynników, które z tym się wiążą.
Ogromny wpływ na wzrost wartości niespłaconych zobowiązań ma… psychika ludzka. Zadłużając się, powinniśmy tak zaplanować spłatę rat aby starczyło nam „do pierwszego”. Tymczasem wielu Polaków – żyjąc według zasady „zastaw się a postaw się” – wciąż wybiera kredytowanie nowych produktów zamiast zdrowego rozsądku. Fakt, duże znaczenie miała tu transformacja ustrojowa. Polacy, którzy zostali zaskoczeni przejściem na kapitalizm i pojawiającymi się w zasadzie znikąd nowymi możliwościami, przecenili własną zdolność kredytową byle tylko zakupić nowe auto, drogie ubrania czy jedzenie z wyższej półki (o sprzęcie AGD i RTV nie wspominając).
Problem z ludzką psychiką to nie tylko, nazwijmy to szczerze – chciwość – ale też strach przed konsekwencjami. Pracując przez jakiś czas w jednej z instytucji finansowych zauważyłem, że ludzie nie chcą się przyznawać do swojego „przeterminowanego” zadłużenia. Dla wielu z nich staje się to powodem wstydu i poczucia wykluczenia społecznego. Ukrywając zadłużenie osoby te być może nie zdają sobie nawet sprawy z tego, że ono cały czas wzrasta. Mamy przecież odsetki karne, które bank bądź inna instytucja finansowa będzie nam naliczać za opóźnienia w spłacie zobowiązania finansowego. Nie dotyczy to wyłącznie kredytu, lecz również opłat za media, internet, telefon itd.
Analizując powody wzrastającego zadłużenia przeciętnego Polaka nie sposób pominąć działalności różnego rodzaju parabanków. Zwykle ich cechą charakterystyczną jest to, że nie analizują one tak dogłębnie historii i zdolności kredytowej klienta. Często tzw. chwilówki stają się powodem ogromnych trudności finansowych. Nagle okazuje się, że pożyczka „na dowód” udzielona przez miłą panią w parabanku staje się ciężarem, gdyż jej odsetki wzrastają do niebotycznych rozmiarów. Banki komercyjne stosują różne zabezpieczenia, bazy danych, kalkulatory i szereg innych rozwiązań które mają pomóc w ocenie kredytowej klienta.
Duży wpływ na zmniejszenie zdolności kredytowej potencjalnych kredytobiorców ma również – czego nie da się ukryć – częsty spadek standardu życia. Masowe zwolnienia, redukcje etatów i przede wszystkim wzrastające koszty życia sprawiają, że kredyt zaczyna być dla wielu kredytobiorców coraz bardziej niebezpieczny. Stąd tylko krok do wejścia w pętlę zadłużenia…